Siedze sobie przy kompie o tej porze , jak zwykle niemoge spac , i rozmyslam nad moim juz nie marnym zyciem , nie marnym dlatego ze nareszcie od juz dosyc dluzszego czasu zaczelo mi sie w nim ukladac tak jak sobie marzylem , bardziej wtajemniczeni dobrze wiedza o co chodzi :) . Tak sobie mysle ze czlowiek ktory od zawsze jest samotny nieodczuwa tak tej samotnosci jak osoba ktora ma kogos zawsze przy sobie a nagle ja straci , to tak jak by caly swiat sie zwalil niechec do wszystkiego , gorycz , smutek , ból , rozmyslenia dlaczego stalo sie tak a nie inaczej . Naszczescie ja juz niemam takiego problemu , jestem w tym momencie najszczesliwsza osoba na swiecie bo mam przy sobie takiego kogos kto daje mi radosc i chec zycia , bez niej moj swiat byl by widziany w czarnych barwach, barwach smutku , i braku kochania ...